Przepraszamy za długą nieobecność.
Trochę nam się życie powywracało do góry nogami - uczelnia, sesja, egzaminy, pakowanie no i wyjazd!
A w zasadzie to wylot.
Zostawiłyśmy naszego rodzynka w zasypanym śniegiem Poznaniu, a same wygrzewamy się już od tygodnia w słonecznej Lizbonie :)
Już wiemy, że studenckie życie Erasmusa raczej nie sprzyja pichceniu, a w szczególności pieczeniu słodkości.
Co wcale nie oznacza, że nie poznajemy "Smaku Życia" (zainteresowanym film polecamy, ale z pewnością nasze życie tak nie będzie wyglądać).
Lizbona zachwyca nas każdego poranka błękitem nieba i pełnym słońcem wdzierającym się śmiało przez okna. Każdego popołudnia coraz węższymi uliczkami i przepyszną galão com café de máquina spożywaną w przeuroczej Confeitaria Nacional. Każdego wieczora coraz to lepszym winem i coraz później zaczynającymi się imprezami.
Naszym ulubionym zajęciem, stało się oprócz pieszego zwiedzania stolicy Portugalii, kosztowanie wszelkich tutejszych słodkości i poszukiwanie ulubionej kawiarni.
Prób było już wiele...
Ale naszym ulubionymi ciastkami są póki co pastéis de nata - ciasto francuskie zapiekane z cudownie aksamitnym kremem, które można dostać w każdej pastelarii i które kuszą na każdym kroku z cukiernianych witryn :)
Choć odwiedzenie najbardziej znanej cukierni mamy jeszcze przed sobą, to już teraz wiemy - Lizbono, we love you <3