Są takie paskudne dni, gdy wszystko jest be.
Be jak beznadziejne.
Takie dni, kiedy desperacko szukam jakiegokolwiek ukojenia, pocieszenia i jakichkolwiek małych radości.
Kuleczki tapioki są jak takie małe. Małe jak małe radości.
Be jak beznadziejne.
Takie dni, kiedy desperacko szukam jakiegokolwiek ukojenia, pocieszenia i jakichkolwiek małych radości.
Kuleczki tapioki są jak takie małe. Małe jak małe radości.
Składniki na 3 porcje:
1/3 szkl. tapioki
laska wanilii
cukier waniliowy
2,5 szkl. mleka.
łyżeczka soku z cytryny
truskawki, jagody
pół szklanki jogurtu panna cotta z truskawką lub innego pasującego
Wykonanie:
Tapiokę namaczamy w 0,5 szklanki mleka.
Resztę mleka zagotowujemy z cukrem i wanilią - ziarenka należy wyskrobać i wrzucić do mleka (laskę zachowajcie i włóżcie do szczelnego pojemnika z cukrem kryształem, będziecie mieli domowy cukier waniliowy).
Zmniejszamy ogień do minimum, wrzucamy namoczoną tapiokę i gotujemy na wolnym ogniu często mieszając.
Gotowanie trwa do momentu aż ziarenka staną sie przezroczyste i miękkie, a całość wyraźnie zgęstnieje.
Pudding przelewamy do szklanek i studzimy.
Przygotowujemy polewę z owoców miksując jagody, truskawki i jogurt na gładką masę (w sezonie robię to z samych owoców).
Porządnie chłodzimy przed podaniem.
Porządnie chłodzimy przed podaniem.
Ola
jest taki odcinek whose line is it anyway z fantastycznym żartem na temat tapioki;) tak mi się skojarzyło, bo nigdy nie widziałam tapioki, aż do teraz:)
OdpowiedzUsuńO tapioce słyszałam, ale nigdy jej nie próbowałam. Ciekawa jestem jak smakuje. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wszelkie puddingi z tapioką - robiłam je w różnych wersjach. Ciekawy pomysł na polewę do deseru z dodatkiem jogurtu.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem czym jest owa tapioka. Ale, ale! Wygląda niesamowicie i wiem, że by mi posmakowało. :)
OdpowiedzUsuńPolecam, polecam tapiokę - mnie się kojarzy z perełkami, a mojemu Tacie z żabim skrzekiem ;) Jeśli jeszcze nie jadłyście to musicie koniecznie spróbować :)
OdpowiedzUsuńBe... ale z takim puddingiem? nie ma mowy o beznadziejności!
OdpowiedzUsuńpyszny deser.
No widzisz Karmelitko, czasem tak bywa ... ;)
OdpowiedzUsuńAle trochę słodyczy i wszystko co be zmienia się na bardziej pozytywne (:
Deser wygląda przepysznie, myślę, że z każdą łyżeczką ciężkie chwile idą w zapomnienie ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
mmm, dziś powinnam się uczyć, ale wizja zajadania tak pysznego deseru chyba całkiem mnie rozleniwi ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pudding, do tego ładnie wygląda:)
OdpowiedzUsuń